środa, 23 lutego 2011

Truskawkowe Studio Zatrzymane chwile

Przeglądając strony internetowe innych fotografów, którzy zajmują się ślubami zauważyłem pewną zasadę. Nie występuje u wszystkich, ale jest bardzo często spotykana. Chodzi o "pustosłowie", bełkot, słodkie pierdzenie, wyprane frazesy o tym jak zatrzymują chwilę, malują światłem, doświadczają niebywałej ekscytacji towarzysząc "młodym" w ich magicznym i niesamowitym obrządku. Jedynym takim w życiu momencie godnym uchwycenia "w klatce czasu". Bleeeeeeeeeeee.

Gadanie takie wywodzi sie pewnie z mylnego przekonania, że ktoś czyta teksty na stronach fotografów. Ja nie czytam - patrzę i oglądam. Sprawa jest subiektywna czy ma to sens czy nie. Piszę o tym ponieważ hipokryzja, którą w pewnym sensie każdy uprawia i jest nieodłączna w życiu powinna być trochę ładniej opakowana.

Każdy wie, że fotografowanie na ślubie to praca i zarobek (całkiem niezły jak się okazuje). Ktoś kto próbuje wierszem i niemalże poezją przekonać klienta, że jest inaczej to głupek.

Po co to wszystko? Po co na stronach fotografów jest biografia jak to mały Józek urodził się z aparatem w ręce i od najmłodszych lat dążył do utrwalania ulotnych chwil w życiu. Mały Józek całe dzieciństwo spędził na podwórku, potem latał za dziewczynami oglądając pierwsze pornosy a dopiero po tym wszystkim mógł ze spokojną głową pomyśleć co dalej.

Dla mnie jest to zwykłe puste klepanie w klawiaturę i marnowanie prądu. Tyle na dzisiaj nara!

0 komentarze:

Prześlij komentarz